Co mnie denerwuje w blogosferze?

Bloga założyłam jakiś miesiąc temu, od tak. Z nudów. Jednakże to co zobaczyłam podczas tego okresu ciągle leży mi na sercu. Jeśli cenisz sobie krytykę zapraszam do lektury, jeśli nie lepiej tego nie czytaj bo przez przypadek zranię Twoje uczucia.




Bloga może założyć każdy. Chłopak, dziewczyna, biznesmen, matka z dziećmi, i tak dalej i dalej. Ale tylko niektórym udaje się w jakiś sposób wybić i  mają setki tysięcy wyświetleń, współpracują z nie wiadomo iloma firmami. Mogą utrzymywać się z własnego bloga, który wręcz otwiera im drogę do rozwoju osobistego. I nie mam nic do tego, jeśli coś robisz dobrze to tylko bić brawo, że potrafisz osiągnąć coś więcej niż Kowalski.

Ale jeśli osiągając jakiś tam sukces nie poprawiasz ani wyglądu swojego bloga, ani jakości swoich zdjęć ani rzeczy, które publikujesz to krótko mówiąc, stoisz w miejscu.

Mój post może wydać się oczerniający pół blogosfery, ale szczerze mówiąc od tego są blogi, żeby wyrażać swoje zdanie na ten czy inny temat. Jeśli spotkam się z krytyką to świetnie, będę przynajmniej wiedziała, że poruszyłam kogoś do myślenia.

To tyle w słowach wstępu, teraz czas na listę rzeczy, które denerwują mnie w blogosferze.

Złej jakości zdjęcia. 

Ile razy przeglądając blogi typowo kosmetyczne dochodziłam wręcz do bólu moich oczu. Blogerko, jeśli chcesz pokazać kolor, opakowanie czy cokolwiek innego przyjrzyj się czasem swoim zdjęciom i oceń sama czy widać na nich wszystko. Czy nie są poruszone. Rozumiem, jarasz się tym, że pokazujesz swoją, być może pasję ale dorzuć trochę starań do robionych przez Ciebie zdjęć.
Nie rób zdjęć kiedy jest ciemno, staraj się je robić przy dziennym świetle - najlepiej pod oknem. Dodatkowo na jasnym tle.
Tryb makro nie boli, Photoshop też nie.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdy potrafi odpowiednio posługiwać się aparatem czy specjalnymi programami, albo po prostu ma słabej jakości aparat i ni w ząb wychodzą na nim dobre zdjęcia. Jednakże nawet to da się pokonać i pokazywać światu dobre zdjęcia, od których nie bolą oczy.
Pobaw się trochę jasnością, kontrastem i ogólnym wyglądem Twoich zdjęć. To nic nie kosztuje.

A jeśli nie masz pomysłu na zdjęcie to wyszukaj gdzieś w internecie strony z darmowymi zdjęciami, które możesz wykorzystać. Sama często z tego korzystam, bo nawet nie mam zdjęć, które pasowałyby mi tematyką do postów. 

"Szafiarki", które pokazują wymyślne stroje bez ładu i składu.

Może na modzie się nie znam, ale gdy widzę te "sesje zdjęciowe" dodatkowo przeplatane jakimś tekstem, za przeproszeniem, z dupy to szlag mnie trafia.
Dziewczyno, albo skupiasz się na tekście, albo na zdjęciach.
Same zdjęcia są oklepane, bez większego pomysłu. Typu - "postoję tu, porobię jakieś oklepane pozy, nie wysilę się za bardzo w różnorodność scenerii, jestem przecież modelką".
Może takie coś daje radę się wybić, ale nie dla mnie. Za bardzo przyjmuję wagę do tego jak coś  wygląda jako całość, czy trzyma to się kupy.
Oczywiście są wyjątki, dziewczyny, które faktycznie wkładają pracę w takie zdjęcia.

"Prawdziwe" recenzje oparte na używaniu jakiegoś produktu

Będę szczera, nawet gdyby zapłacili mi nie wiadomo ile za pozytywne ocenienie jakiegoś produktu, bez uznawania mojego zdania - odmówiłabym. Po kiego mam wychwalać jakiś produkt, który kompletnie się  u mnie nie sprawdzi i dodatkowo mam "sprzedawać" go ludziom, którzy szukają opinii kogoś kto miał z takim czy innym produktem styczność?
Sama pisząc swoje recenzje opieram się na tym jak coś się u mnie sprawdza, jak współgra z moją cerą, czy się sprawdza czy nie.
Nikt mi nie płaci za mydlenie oczu, ogółem nikt mi nie płaci.
Nie powiem, że nie będę się cieszyć z tego, że za moją opinię na jakiś temat dostanę pieniądze ale recenzowanie czegoś na siłę jest wbrew temu co uważam.

"Obserwuję za obserwuję"

Przyznaję bez bicia, próbowałam robić takie coś, ale doszłam do wniosku, że ani nie zdobywa się przez to czytelników, którzy faktycznie są zainteresowani Twoim blogiem, ani na dłuższą metę nie ma racji bytu.

Posty "motywujące"

To chyba najbardziej denerwująca rzecz w blogosferze. Dajesz rady, ok. Ale podawaj jakieś przykłady ze swojego życia. Jak Ty wykorzystujesz to co piszesz. Klepiąc w klawiaturę motywujące teksty, które wyciągasz spod łózka. Dla mnie to nic innego jak zwykłe wymądrzanie się. Jeśli nie opierasz tego co mówisz na własnym doświadczeniu i nie przekażesz czytelnikowi, że Ty też byłeś w takiej sytuacji to jak masz być wiarygodny?

Komentarze na siłę

Publikując post to zwykle pod nim są komentarze. W większości są typu "Świetny post :) Zapraszam do mnie." Co takie komentarze wnoszą? Jak można odpowiedzieć na to czymś więcej niż "Dziękuję"? Nie lepiej napisać jakiś dłuższy komentarz, faktycznie wysilić się i pokazać, że przeczytało się ten post? Czy to za dużo roboty? Ile to przynosi zadowolenia komuś gdy faktycznie ktoś czytał te wypociny i ma coś do powiedzenia na ten sam temat.


Jeśli dotrwałeś do tego miejsca, dziękuję. Mam nadzieję, że nie zraniłam za bardzo Twoich uczuć. Jak narazie nie mam więcej uwag, ale zdaje sobie sprawę, że z czasem uwag może być więcej.

A Wam co przeszkadza w blogosferze? Dajcie znać w komentarzach. Także jeśli macie odmienne zdanie ode mnie, dyskusji się nie boję :)

Share:

0 komentarze

Dziękuję za każdy komentarz :)