Pierwsze wrażenie: Loreal True Match w odcieniu N1

Podczas promocji w Rossmanie skusiłam się na ten podkład. Wiele osób go kocha, wiele nienawidzi. Co jest takiego specjalnego w tym podkładzie?



Mam mieszaną w kierunku tłustej ale stwierdziłam, że skoro ten podkład jest u dla każdego typu cery to warto go wypróbować. Zaszalałam, dobrze, że są takie promocje i można kupić coś fajnego za prawie pół ceny. Chciałam dobrze, ale... wyszło jak zawsze.

Podczas pierwszego nakładania zwróciło moją uwagę to, że strasznie jest lejący. Ale mimo wszystko ładnie 2 pompki pokryły całą twarz, kolejne pół użyłam do dodania 2 warstwy w miejscach gdzie tego potrzebowałam.

Krycie ma przeciętne, ale można je budować. Nie użyłam jednak przy nim korektora, skóra wyglądała przyzwoicie bez tego. No i świeżo. Przykrył w sumie wszystko co chciałam, na tyle mocno, że mnie to nie denerwowało i na tyle delikatnie, że nie wyglądało to sztucznie.



Jeśli chodzi o kolor to posiadam go w odcieniu najjaśniejszym N1 ivory. Nie jest on jednak mega jasny do bladej cery jednakże jak sama nazwa jego wskazuje - dopasowuje się do koloru skóry. Nie zauważyłam żeby ciemniał na twarzy, taki sam kolor miałam przez cały dzień. Spory plus, do tej pory jestem przyzwyczajona do tego, że podkład mi ciemnieje na twarzy po jakimś czasie.



Co do trwałości to jest w miarę dobre. Jednak szału nie ma. Może to być spowodowane moją tłustą strefą T.  Posiadaczki suchej skóry też mogą mieć z tym podkładem problem. Strasznie podkreśla suche skórki w wszelkie suche miejsca. No i ściera się. Okropnie. Tylko przyłożyć coś do twarzy i już się odbija.

Opakowanie solidne, ale w moim coś zacina się pompka. Może trafił mi się felerny egzemplarz.



Wszystko wygląda dobrze, aż do momentu wyjścia z domu na słońce. Prawie popłakałam się ze śmiechu z tego co zobaczyłam. Na mojej twarzy pełno było brokatu. Świeciłam się jak wampir ze Zmierzchu :D Ale przypominając sobie, że może być to podkład rozświetlający to jakoś zniosę te drobinki. Z tego co wiem to Rimmel Wake me up też ma drobinki a wiele osób go chwali, samo jak True Match.

Pełno złotych drobinek :(

Podsumowując, po całym dniu podkład nadal jako tak utrzymywał się na twarzy ale mam o wiele tańsze podkłady, które wytrzymują lepiej. Nie rozumiem tego całego szału na ten podkład. Jakoś nie widzę w nim nic specjalnego, podkład jak podkład. W dodatku niby z górnej półki a trochę daje ciała z udźwignięciem mojej skóry, albo moja skóra ma z nim problem. Nie wiem sama.

Podkład zużyję, to jest pewne. Ale muszę się do niego przyzwyczaić.
Może odkryję jak porządnie go używać. Być może źle go nakładam ale tego nie wiem, za jakiś czas dam Wam znać!

A Wy miałyście w swojej kolekcji ten podkład? Jak Wam się sprawdza albo nie sprawdza?
W jaki sposób najlepiej się go nakłada?


Share:

0 komentarze

Dziękuję za każdy komentarz :)