Recenzja: podkład Pierre Rene w odcieniu 20 CHAMPAGNE

Zaryzykowałam, spróbowałam i nie żałuję. Dzięki temu w mojej kosmetyczce znalazł się fajny produkt, który nie jest ani drogi ani beznadziejny jak na swoją półkę cenową.


 


Posiadaczki jasnej skóry się ze mną zgodzą. Znaleźć dobry podkład dla bladej skóry to istne wyzwanie. Praktycznie każdy podkład w drogeriach jest dla nas za ciemny. Ratunkiem może być tylko rozjaśnianie podkładu albo wieczna walka z tym, żeby za bardzo odcień twarzy nie różnił się od szyi. 
A w dodatku szukamy takiego co nie jest różowy, nie chcemy wyglądać przecież jak jakaś świnka Pigi.

Już kompletnie mamy problem jeśli posiadamy skórę mieszaną z tendencją do przetłuszczania się.

Na Polskie drogerie mamy zbyt wysokie wymagania :P .

Będąc w drogerii Natura z myślą, że mój podkład z Catrice się kończy, a Revlon do używania codziennie jest za ciężki sięgnęłam po coś zupełnie innego. Coś o czym kiedyś oglądałam filmik dotyczący jasnych podkładów. Chciałam zamawiać go przez internet, ale jakoś nie wychodziło mi to. Ale to już przeszłość. Teraz ten podkład robi furorę.


Opakowanie

Kupując podkład w drogerii  Natura dostałam go w ładnym, czarnym kartonowym opakowaniu. Wyglądał jak podkład conajmniej za 100 zł. Zwykle podkłady dostajemy po prostu tylko w opakowaniu w którym jest sam produkt, nie ma nic więcej. Trochę szkoda kartonika, nie przyda nam się do niczego. 

Podkład dostajemy w ładnym, szklanym pojemniku z wygodną pompką. Sama właśnie pompka jest świetna, jeszcze nie spotkałam podkładu z taką dobrą, nie zacinającą się pompką.

Konsystencja oraz krycie

Jeśli chodzi o konsystencję to podkład z Pierre Rene należy do tych gęstych. Ale po tygodniowym, ciągłym używaniu go nie zapchał porów a jedyne niespodzianki, które mi wyskoczyły w 100% nie były od niego. Zapchanie od podkładów zupełnie inaczej objawia się na mojej skórze.

Krycie ma średnie do mocnego, można je budować. Z łatwością przykrył każde zaczerwienienie, które miałam na twarzy. 2 pompki starczają do solidnego przykrycia całej twarzy, aż się zdziwiłam, że podkład za prawie 30 zł ma krycie podobne do Revlona Colorstay. Po całym dniu utrzymuje mi się w miejscu, nie tworzy mi się wielkie ciasto jak w przypadku gdy użyję Revlona. Twarz oczywiście świeci mi się, ale nie jakoś strasznie. Wystarczyłoby zdjęcie sebum, nałożenie pudru i kolejne pare godzin można latać z tym podkładem na twarzy.

Kolor i zapach

Jedyne co mogę się przyczepić to oczywiście kolor. Fakt, jest jasny ale niestety wpada trochę w różowe tony. Jednak na mojej skórze aż tak tego nie widać i całe szczęście! Podkład za ciemny o ton zniosę.

Wyczulone na wszelkie zapachy dziewczyny od razu mogą trochę omijać te podkład - pachnie jakimiś perfumami. 




W internecie w tym odcieniu dostać go można na stronie LadyMakeup.pl 
Dostępne są też inne kolory - do wyboru mamy aż 10. Numer 20 champagne jest najjaśniejszym z całej palety.

Na tej stronie mamy również opis:
Skin Balance marki Pierre René to znany i lubiany produkt.  Wodoodporny podkład kryjący, maskujący wszelkie niedoskonałości cery doskonale sprawdzi się do codziennego użytku. Perfekcyjnie dopasowuje się do struktury skóry przywracając jej blask i elastyczność. Unikalna formuła kosmetyku dobrze się wchłania i utrzymuje do 12H. Po aplikacji skóra staje się promienna i wygląda na młodszą. Skład produktu zawiera odżywcze ekstrakty roślinne. Produkt jest HIPOALERGICZNY. Jego wodoodporna formuła sprawia, że nadaje się do cery tłustej i mieszanej z tendencją do nadmiernego wydzielana sebum. Jednak ze względu na swoją konsystencje polecany jest także dla innych typów cery. Kiedy zależy nam na dobrym kryciu bez obciążania skóry ciężkimi podkładami, ten spełni swoją rolę w stu procentach.
Podsumowując podkład za taką cenę jest świetny. Nie przeszkadza mi to, że jest odrobinę za ciemny i za różowy. Wynagradza to swoją trwałością i tym jak dobrze wygląda na mojej skórze.

A czy Wy miałyście z nim styczność? 
Dajcie znać o tym w komentarzach :D

Share:

0 komentarze

Dziękuję za każdy komentarz :)